Prolog przesunięty...
Ech... te dwa dni zleciały jakby to było 2 miesiące...
Każda godzina to długie dni... Każde spojrzenie jak sex...
Dotyk jak orgia rozkoszy...
Przytulania nadszedł kres - dziś muszę pojechać gdzieś.
Między ludzi...
Modliłem się aby ten dzień nie nastąpił, modliłem się aby zmieniła zdanie...
Chciałem, żeby ktokolwiek mnie ocalił.
A tu cóż... czas pakować graty i iść ...
Czternaście dni.
Długich dni...
Świty i Zachody samotnie...
Nie wiem jakie to uczucie kłaść się spać samotnie - nie miałem tak od lat...
Nie wiem jak to jest nie mieć do kogo się odezwać "Cześć jak tam dzień minął ? Chcesz herbatkę ? "
" Co robimy ? Oglądamy film ? Gadamy ? Czytamy ?" " Zajmę się pracą, a później Tobą..."
Nikt się nie spyta "Dobrze się czujesz ? pójść Ci do apteki?"
Nikt nie powie nie płacz... wróci...
O przytuleniu delikatnym w ogóle nie wspomnę...
Cztery puste ściany, ja wspomnieniami pijany...
Jak spędzić dni ? jak przeżyć samotne weekendy ?
Nie mam pojęcia... dobrze, że tylko dwa.
Jadę.
Wrócę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz